Tu jest tak brzydko że aż pięknie.
Jest 21:50, kiedy wysiadam z ekspresu "Podole" na stacji. Moim oczom rzuca się sklep z piwem rozlewnym z Browaru. Kiedy widzę przez okno sklepu nadjeżdżający trolejbus nerwowo odwracam się. Chociaż zupełnie nic nie mówię, ekspedientka przyspiesza nalewanie mówiąc "biegnij, to już ostatni trolejbus dzisiaj". Klucząc po prawie nie oświetlonych ulicach, dowozi mnie po 30 minutach do hotelu nieopodal głównego placu.