Elektriczka stała już chwilę na stacji, kiedy obudziłem się i zobaczyłem że nie ma już prawie nikogo we wagonie. Krótkie spojrzenie za siebie, gdzie jeden z nielicznych pasażerów na moje pytanie odpowiedział potakując. Winnica. Jeszcze paręnaście sekund zabrakło mi abym nie wysiadł i pojechał dalej.
Chodzę po stacji, w oczy rzuca się pamiątkowa płyta na budynku dworca, z wizerunkiem....Piłsudskiego.
Przed dworcem bazar, i od razu widzę wielką tablicę informująca o zakazie sprzedaży "z rąk". Nad uiszczaniem opłat nie czuwa inkasent, lecz baczne oko kamery. Wszystko jakieś takie poukładane. Trolejbusy i tramwaje w jednolitym błękitnym malowaniu. Wsiadam do tramwaju. Jeszcze chwilę do odjazdu, ale moment, moment. Czemu wszyscy ludzie mają w rękach smartfony i tablety? Bezpłatne wifi we wszystkich tramwajach? Tak! Po chwili naklejka nad moją głową przekonuje mnie o tym. Dziwne. Tramwaj rusza. Po chwili z głośników płynie przyjemna zapowiedź w "słowiczej mowie" - jak niektórzy określają ukraiński - "Наступна зупинка...". Po paru sekundach "Szanowni państwo, następny przystanek..."...... ?! Po polsku? O co tutaj chodzi? Centrum miasta jak i obrzeża sprawiają dosyć pozytywne wrażenie. Choć Winnica nie ma wielu cennych zabytków, ani plątaniny wąskich romantycznych ulic, jest zadbana i czysta. W ostatnich latach dobudowano nawet kilka kilometrów nowej linii tramwajowej, ulice mają w miarę równą nawierzchnię. Na głównym placu w centrum namalowano duże malowidło 3D na chodniku.
Czuję się oszukany... Zapłaciłem niecałe 200 hrywien za bilet kolejowy tutaj. W zamian widzę w miarę czyste i zorganizowane jak na ukraińskie warunki miasto. Co prawda, wiedziałem o tym że to tak może wyglądać, jednak to co widzę szokuje. Tramwaje jeżdżą co kilka minut. Gdzie urokliwe wyczekiwanie nawet po 20-30 minut na przystanku w godzinach szczytu znane z innych tamtejszych miast?
Na jednej z ulic kolorowi ludzie siedzą na ławce. Co tutaj robią czarnoskórzy?! Uniwersytet Medyczny.